|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne » Świadkowie Jehowy
Świadkowie Jehowy sektą według sądu francuskiego [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W marcu 2004 r., po sześcioletnich staraniach o delegalizację Świadków Jehowy (ŚJ), moskiewski sąd zakazał działalności
tej grupie wyznaniowej na terenie Moskwy, argumentując swoją decyzję pogłębianiem
podziałów między wyznaniami, podsycaniem nietolerancji, rozdzielaniem rodzin i zmuszaniem poważnie chorych do rezygnowania z pomocy medycznej. Decyzję tę w czerwcu podtrzymał sąd odwoławczy. Prawnicy i członkowie organizacji podnieśli
larum na fakt „pogwałcenia swobód religijnych", choć sama doktryna ŚJ
daje wyraz głębokiej niechęci do swobód religijnych, państwa i innych
religii. Czy jest to część rosyjskiego cofania się na demokratycznej
drodze? Nie jest to wcale oczywiste wbrew pozorom.
Słabość demokracjiDemokracja rozumiana w kategoriach czysto proceduralnych ma
tendencje do ulegania degeneracji, co wielokrotnie pokazywała już historia.
Choć zdawało by się, że taki redukcjonizm mamy już za sobą, to jednak wciąż
istnieją problemy pogodzenia demokratycznych procedur z określonymi wartościami
jakie w ramach współczesnego ustroju demokratycznego chronić byśmy chcieli.
Wartości te wykształciły się głównie w demokracjach zachodnich, lecz przy
cichej akceptacji mamy tendencję do traktowania ich jako wartości
uniwersalnych i godnych upowszechnienia. Uznajemy więc, że demokratyczne rządy
większości powinny chronić prawa człowieka, różnorodność (poszanowanie
praw mniejszości), wolności osobiste.
Demokratyczne procedury same w sobie, niestety, nie
gwarantują żadnych pozytywnych celów, stąd istnieje konieczność
wprowadzania dodatkowych mechanizmów akcesoryjnych, wspomagających
funkcjonowanie nie tylko demokratycznego systemu władzy, ale także
demokratycznego systemu wartości. Owe mechanizmy mają spajać i integrować
oba systemy, które z natury swej nie są ze sobą powiązane ani nie wynikają z siebie nawzajem (bez trudu można wyobrazić sobie lub podać przykład
demokracji nierespektującej praw człowieka i praw mniejszości, czy z drugiej
strony — monarchii lub oligarchii przynajmniej częściowo realizującej
wspomniane wartości). Mechanizmy te na ogół określane są w konstytucjach państwowych i mogą np. polegać na niedopuszczaniu do sprawowania władzy określonych grup
ideologicznych (np. nazizm czy komunizm z polskiej konstytucji). Czy jednak można
zadowalająco określić i rozgraniczyć mechanizmy ochronne od arbitralnych i sprzecznych z naturą demokracji wykluczeń? Bassami Tibi zastanawiał się:
„Wobec faktu, że muzułmańscy fundamentaliści uznają, że demokratyczny
pluralizm polityczny, a więc system wielopartyjny, jest podziałem społeczności
muzułmańskiej wynikającym ze zmowy, a więc jest obcy muzułmańskiej
jednolitej kulturze zbiorowej, rodzi się pytanie, czy wyłączenie ich z uczestnictwa w podziale władzy mogłoby zaszkodzić procesowi demokratyzacji?
Czy egipskie próby demokratyzacji dlatego są nie w pełni demokratyczne, że
legalne ugrupowanie fundamentalistów nie jest reprezentowane w parlamencie?
Dotychczasowa — a więc sprzed przejęcia władzy przez fundamentalistów
(czerwiec 1989) — działalność parlamentarna fundamentalistów w Kuwejcie i w Sudanie pozwala sobie uświadomić, że władzę polityczną rozumieją oni
jako narzędzie realizacji szari’atu (świętego prawa islamu), co znajduje
wyraz we wprowadzaniu licznych zakazów, w tym zakazu praw wyborczych dla kobiet w Kuwejcie. Taką decyzję podjął były parlament kuwejcki. Czy jest to
demokratyczne?" [ 1 ].
Niektóre kazusy z historii pokazały już, że przyjęcie jako wyrazu
demokratycznej konieczności elementów jawnie kontestujących ten porządek, o potencjalnie dużej sile, może zakończyć się unicestwieniem demokracji. Jest
kilka tego przyczyn, a najważniejszą z nich jest fakt, że demokracja jest
sprzeczna z ludzką naturą! "Ewolucja biologiczna uczyniła prawdopodobnie z Homo
sapiens gatunek, którego genetyczne skłonności w istocie nie sprzyjają
demokracji… gatunek zwierząt wysoce społecznych, o silnej tendencji do
hierarchii, posłuszeństwa, dominacji i podporządkowania raczej niż do równości
statusu i politycznych wpływów" [ 2 ].
Triumf demokracji jest przezwyciężeniem naszej natury, a to nie jest ani łatwe,
ani nieodwracalne. [ 3 ]
Podobnie jest z wolnością, która nie może być
rozumiana w sensie absolutnym, gdyż łatwo może się przerodzić w swoje
zaprzeczenie. To są pewne paradoksy niektórych cenionych przez nas idei (więcej
pisałem o tym, także w kontekście ŚJ, w tekście: Paradoksy
wolności).
Biorąc powyższe pod uwagę musimy rozważyć problem
stosunku miłośników demokracji, tolerancji i wolności do tych grup i ideologii, które wartości te kontestują. Czy więc należy popierać ich
prawo do realizacji się w ramach demokracji i wolności, modląc się zarazem,
aby grupa ta nie odniosła sukcesu społecznego, który niemal na pewno oznaczałby
kres demokracji i wolności? Czy może nasza idea tolerancji powinna zrewidować
niektóre swe założenia, w duchu oświeceniowym? Wolter ujął to następująco:
"Jeśli chcecie, aby tolerowano tutaj waszą naukę, sami przestańcie być
nietolerancyjni i nieznośni." Jest to formuła: nie ma tolerancji dla
nietolerancji.
Legalizacja Świadków w Polsce
W tym tle delegalizacja ŚJ w Moskwie staje się w oczach
demokraty czyś ambiwalentnym. W warunkach rosyjskich nietrudno odgadnąć
faktyczną jej podstawę (ochrona władzy państwowej). Może to być jednak
oceniane szerzej. Dziś szeregowi Świadkowie często się oburzają, kiedy
nazwać ich sektą, gdyż, powiadają: są zalegalizowaną w Polsce religią.
Mało jednak z samych Świadków wie, że to na co dziś tak się powołują było
przez ich władze przyjęte z wielkimi oporami: bronili się przed legalizacją
jak mogli, gdyż oznaczała ona, skądinąd logicznie z punktu widzenia
doktryny, konszachty z diabłem. A trzeba wiedzieć, że według tej grupy państwo
jest ni mniej ni więcej tylko diabłem wcielonym, podobnie zresztą jak inne
religie, w tym chrześcijańskie, nie wspominając już o ateistach.
Przypomnijmy więc jak było z rejestracją ŚJ w Polsce. Otóż złożenie
wniosku o rejestrację poprzedzone było kilkunastoletnimi rozmowami. ŚJ złożyli w końcu ten wniosek, w roku 1989, znużeni wieloma wyrokami karnymi za
nielegalną działalność. [ 4 ]
Kierownictwo zdobyło się zresztą nie na wiele, gdyż w statucie ujawniał
tylko strukturę kierownictwa wyznania, która po zarejestrowaniu miała
zagwarantowaną bezkarność. W ogóle nie została opisana strukturą terenowa.
Władze państwowe, które powinny odrzucić taki statut, uznały, że lepszy
rydz niż nic. Duży ruch nie może działać nielegalnie. Związek jest więc
wpisany do rejestru z fragmentarycznym jedynie ujawnieniem swojej organizacji.
Został wpisany jako „Strażnica — Towarzystwo Biblijne i Traktatowe
Zarejestrowany Związek Wyznania Świadków Jehowy". Posiadając ok. 125 tys.
członków (2004) jest trzecim co do wielkości w Polsce związkiem wyznaniowym,
po Kościele Katolickim i Kościele Prawosławnym. Nie ma jednak uregulowanej
ustawowo sytuacji prawnej — w takiej sytuacji jest kilkanaście innych związków
(np. zielonoświątkowcy, adwentyści, baptyści, karaimi, mariawici, metodyści,
muzułmanie). ŚJ mają więc „gorszą" legalizację, są wpisani do
rejestru podobnie jak ponad 150 innych grup i grupek religijnych. [ 5 ] Władze ŚJ w Polsce chciały
działać nielegalnie, nieformalnie, więc taki lament moskiewskich ŚJ może
budzić zdziwienie: dlaczego tak zależy im na konszachtach z diabłem? Chrześcijanin
wszak nie wyznaje chyba makiawelicznej zasady, że cel uświęca środki?
Świadkowie jak sekta według sądu francuskiego
Moskiewscy Świadkowie zapowiedzieli, że od decyzji sądów
rosyjskich odwołają się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W tym kontekście interesująca może być analiza sprawy Palau-Martinez
przeciwko Francji (skarga nr 64927/01),
która została rozstrzygnięta przez ETPCz 16 grudnia 2003 r. Stan faktyczny był
następujący: Seraphine Palau-Martinez w roku 1983 wyszła za mąż i urodziła
dwoje dzieci. Seraphine była (lub stała się w czasie małżeństwa — tego
nie wiem) zaangażowaną wyznawczynią ŚJ. W roku 1994 opuścił ją mąż. Dwa
lata później sąd rejonowy orzekł rozwód z wyłącznej winy męża i przyznał
opiekę nad dziećmi matce. Po odwołaniu sąd apelacyjny utrzymał wyrok, lecz
dzieci przyznał ojcu. Sąd oparł się na tym, że Palau-Martinez zeznała, iż
jest członkinią ŚJ i przestrzega zasad tego związku przy wychowaniu dzieci.
Sąd apelacyjny w Nîmes uznał więc, że lepiej dla dzieci będzie jeśli unikną
ograniczeń i zakazów nakładanych przez to wyznanie (nic nie stoi przecież na
przeszkodzie, aby w przyszłości dobrowolnie przystąpiły do ŚJ). Wiadomo, że
były już przypadki śmierci dzieci z powodu zasad ŚJ dotyczących zakazu
transfuzji krwi. Dzieci takie kształcą się poza tym w atmosferze
nietolerancji religijnej. Są ponadto zmuszane do prozelityzmu. Kasację od tego
wyroku oddalono w lipcu 2000 r. Następnie została złożona skarga do ETPCz, w której oparto się na zarzucie naruszenia prawa matki do poszanowania życia
prywatnego i rodzinnego (art. 8 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności z 1950 r.), które było jednocześnie naruszeniem zakazu
dyskryminacji na tle religijnym (art. 8 w połączeniu z art. 14 Konwencji). Zwrócono
uwagę, że od odejścia ojca do czasu orzeczenia sądu apelacyjnego dzieci
przez 3,5 roku mieszkały z matką. Wyrok tegoż sądu mógł więc być uznany
za ingerencję sądu w prawo matki do poszanowania życia rodzinnego. Matka
uzyskała zadowalające orzeczenie, w którym stwierdzono naruszenie art. 8 w połączeniu z 14 Konwencji oraz przyznano zadośćuczynienie pieniężne za „krzywdę
moralną" w wysokości 10 tys. euro. [ 6 ]
Nie oznacza to jednak, że ETPCz potępił wywody francuskiego sądu
apelacyjnego, który uznał za szkodliwość dla dzieci doktryny ŚJ. Na czym więc
polega pyrrusowy charakter zwycięstwa pani Palau-Martinez?
Francuski sąd apelacyjny, po analizie zasad dotyczących
wychowania dzieci i całokształtu działalności tej grupy, uznał ŚJ za "religię
działającą jak sekta". Sąd apelacyjny przyznając opiekę ojcu
dysponował listem jednego z dzieci, w którym wyraziło ono pragnienie
pozostania z ojcem we Francji, a także opinią psychiatry z 1997 r. z której
wynikało, iż dziecko C. uznawało za bolesne i frustrujące zakazy ze strony
matki na tle wyznawanej doktryny ŚJ. Także drugie dziecko było poddawane
przymusowi religijnemu i wyraziło wolę zamieszkania z ojcem. Matka wywodziła
jednak, że ma głęboką więź emocjonalną z dziećmi oraz okazała grupowe
fotografie na których dzieci są szczęśliwe. Pomimo tego Trybunał uznał słuszność
zarzutu matki, gdyż niewątpliwe było zróżnicowanie sytuacji rodziców ze
względu na religię.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] B. Tibi, „Fundamentalizm
religijny a demokracja", [w:] tegoż, Fundamentalizm religijny,
Warszawa 1997, s.60-61. [ 2 ] S. Peterson, A. Somit, na konferencji naukowej w roku 1991, za: K.
Szymborski, Poprawka z natury, s.271. [ 3 ] Zob. więcej: L. Kołakowski,
„Demokracja jest przeciwna naturze", [w:] E. Nowicka, M. Chałubiński
(red.), Idee a urządzanie świata społecznego..., Warszawa 1999,
s.72-76. [ 4 ] W PRL, inaczej niż
obecnie, nielegalna działalność związku wyznaniowego była przestępstwem. [ 5 ] M.
Winiarczyk-Kossakowska,
Państwowe prawo wyznaniowe w praktyce administracyjnej, Warszawa
1999, s.39-40. [ 6 ] M. A. Nowicki, „Z kim
dzieciom lepiej", Rzeczpospolita, 1.10.2004. « Świadkowie Jehowy (Publikacja: 06-10-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3665 |
|